Wybitny wynalazca, inżynier, przemysłowiec i inwestor urodził się 11 grudnia 1 772 w Larbert nad rzeką Carron w Szkocji. Pochodził ze znakomitej rodziny hutników – jego ojcem był William Baildon.
Co sprawiło, że człowiek pochodzący z zamożnej rodziny, ze Zjednoczonego Królestwa, które było kolebką światowej rewolucji przemysłowej (gdzie miał gigantyczne możliwości rozwoju) przybył na Górny Śląsk? Górny Śląsk, który był znany tylko koneserom i to jako kraina błota i komarów.
Sprowadzenie Johna Baildona na Górny Śląsk zawdzięczamy bez wątpienia jednemu człowiekowi – hrabia Fryderyk von Reden okazał się być niezwykle skutecznym headhunterem. Udało mu się zainstalować na Śląsku jednego z najwybitniejszych inżynierów epoki rewolucji przemysłowej. Tereny o których mowa, jak i całe Królestwo Pruskie było mocno zacofane w porównaniu z przodującą Wielką Brytanią. Patrząc z dzisiejszej perspektywy może nam się wydawać dziwne, dlaczego Zjednoczone Królestwo pozwoliło na transfer najnowszych technologii i drenaż mózgów do państwa pruskiego. Pamiętajmy jednak, że na przełomie XVIII i XIX wieku głównym wrogiem Europy była napoleońska Francja. Wzmacnianie technologiczne sojuszników na wschodzie było z punku widzenia Wielkiej Brytanii działaniem bardzo racjonalnym.
O bogactwach, które skrywa ziemia na Górnym Śląsku wiedziano już wcześniej. Jednak dopóki ziemie te należały do Austrii rozwój był niezwykle powolny, a zacofanie technologiczne olbrzymie. Sytuacja zmieniła się po zdobyciu Śląska przez króla pruskiego Fryderyka II w wojnach toczonych w latach 1741 – 1763. Prusacy szybko odkryli potencjał tych ziem i najpierw sami starali się unowocześnić wydobycie i raczkujące hutnictwo. Działania te okazały się niewystarczające i postanowiono sięgnąć po najlepsze wzory z Wielkiej Brytanii.
Zanim nastała pruska era na Śląsku, właścicielami hutnictwa była magnateria, która nie była szczególnie zainteresowana rozwojem tej gałęzi przemysłu – ponieważ miała różne inne źródła dochodów. Ponadto istniało powszechne przekonanie, że dobre żelazo może pochodzić tylko z Anglii lub Szwecji, a miejscowi nie są zdolni do wyprodukowania dobrego żelaza.
Pomimo tych negatywnych czynników, Górny Śląsk wyróżniał się dużym potencjałem. Znaczne zalesienie oraz duże złoża rud żelaza w rejonie Tarnowskich Gór i Katowic, stwarzały z jednej strony dogodne warunki zaopatrzenia hutnictwa, z drugiej strony powodowały jednak trwanie przy starej technologii. Brak wiedzy w zakresie wykorzystania węgla kamiennego do procesów metalurgicznych powodował zacofanie i niską jakość wyrobów finalnych.
Węgiel kamienny znajdowano na Górnym Śląsku już dużo wcześniej – pierwsza kopalnia była uruchomiona przed rokiem 1740 w Murckach (dzisiaj dzielnica Katowic) pod nazwą “Emanwelssegen”. Kolejne kopalnie w XVIII wieku powstały w Rudzie i okolicach Orzegowa i Orzesza.
Zatem, chociaż według współczesnej wiedzy istniały bardzo dobre warunki rozwoju hutnictwa (był węgiel i ruda) to jednak stan wiedzy miejscowych specjalistów oraz względy ekonomiczne (tanie drewno) stały temu na przeszkodzie.
Postęp zaczęły wymuszać plany wojenne Króla Fryderyka II – w Zagwiżdżu (1753r.) i w Ozimku (1754r.) zbudowano zakłady hutnicze (oparte o starą technologię) przeznaczone przede wszystkim do produkcji wyrobów na cele wojskowe (głównie działa). Dawały one jednak wyroby tak słabej jakości, że wywóz żelaza z Górnego Śląska do innych pruskich prowincji był zakazany do 1777 roku.
Podobna sytuacja istniała także w pozostałych krajach kontynentu europejskiego. Technika była tak zacofana, że podaje się jedynie informację, kto, gdzie i kiedy wprowadził technikę angielską. Huty na kontynencie stawały się lepsze im były bardziej angielskie. Własne próby poprawek starych technik, kończyły się zawsze niepowodzeniem.
Dzisiaj trudno nam jest zrozumieć, dlaczego wprowadzenie węgla kamiennego do wytapiania żelaza, w rejonach o znacznych jego zasobach, natrafiała na poważne trudności. Przyczyniała się do tego niechęć magnaterii do uprzemysłowienia, która odciągała siłę roboczą z majątków ziemskich. Również mieszczaństwo było niechętne industrializacji, lokując swój kapitał w handlu. Pewną negatywną rolę odgrywała również niechęć państw kontynentalnych do Anglii, którą przez wieki postrzegana była jako państwo na krańcu świata i prowadziła z własnej woli tzw. politykę wspaniałego odosobnienia. Zmieniła to epoka wielkich odkryć geograficznych, dzięki którym Anglia dołączyła do awangardy świata. Fundamentalną sprawą na przełomie wieków XVIII i XIX był konflikt Anglii z Francją Napoleona – który bardzo utrudniał lub wręcz uniemożliwiał stosowanie angielskich nowinek.
Skoro postęp blokowały magnateria i mieszczaństwo, rozwój przemysłu w fazie początkowej musiało wziąć na siebie państwo pruskie. Podwaliny pod nowoczesny przemysł hutniczy, wprowadzając technikę angielską, dostosowaną do oszczędnej gospodarki pruskiej, położyli: Fyderyk HEINITZ i Fryderyk REDEN.
JOHN BAILDON życiorys
JOHN BAILDON urodził się 11 grudnia 1772 r. w Larbert nad rzeką Carron w Szkocji, w rodzinie hutnika Williama Baildona. John miał jeszcze 3 braci: o najstarszym nic nie wiemy; młodszy brat Adam został lekarzem i pracował Kompanii Wschodnio-Indyjskiej na wyspie Św. Heleny. Najmłodszy brat William związał się z czeskimi Homolacsami na Morawach, gdzie działał z pomocą Johna w dziedzinie hutnictwa.
Ojciec William Baildon wywodził się ze znakomitego rodu Baildonów, który od co najmniej XII wieku żył w miejscowości BAILDON w hrabstwie York, w północnej Anglii. Kronika miasta BAILDON wymienia najstarszego szeryfa Hugona Baildona w roku 1195.
W roku 1595 Robert Baildon wprowadził herb przedstawiający 3 lilie na srebrnym tle przedzielone belką. Herb ten znajduje się np. na portalu pałacu Baildonów w Łubniu koło Gliwic.
Nie wiemy kiedy ród Baildonów przeniósł się do Szkocji, ale możemy się domyślać, że było to w XVII wieku. W miarę jak rosła przewaga Anglii nad Szkocją wiele rodów angielskich przenosiło się na północ. W naszych warunkach można to przyrównać do osiedlania się Polaków na Litwie. Powstaje oczywiście pytanie czy nasz John Baildon był Anglikiem czy Szkotem? Powszechnie przyjmuje się, że Szkotem, ale bardziej realnie trzeba powiedzieć, że wywodził się z rodu Anglików mieszkających w Szkocji, a stał się Ślązakiem.
Ojciec Johna Baildona pracował wspólnie z Johnem Smeatonem w nowoczesnej hucie „Carron” uruchomionej w 1760 roku w szkockim Falkirk – niedaleko ujścia rzeki Carron. Produkowane tutaj działa okrętowe, otrzymały nazwę „Carronad”. Były używane przez samego Admirała Nelsona. W hucie tej były stosowane najnowsze zdobycze techniki. Nic zatem dziwnego, że ojciec Johna Baildona zadbał o jego stosowne wykształcenie techniczne w tym zakładzie, pod okiem najwybitniejszych fachowców.
W wieku 15 lat John Baildon uzyskuje świadectwo odpowiednika dzisiejszego technikum, z którego wynika, że wykształcony w zakresie mechaniki i hydrauliki, jak również w rysunkach prostych i złożonych. Wiemy, że John pracował także w hucie „Carron” u boku swego ojca. Został starranie wychowany i wykształcony.
W wieku 17 lat po raz pierwszy John Baildon spotyka hrabiego Redena, który odbywał prawie roczną podróż studyjną po Wielkiej Brytanii. Reden zajmował się przestudiowaniem budowy wielkich pieców koksowych i ich faktycznej wydajności. Planował on budowę nowoczesnej huty w okolicach Gliwic wraz z Kanałem Kłodnickim, który miał służyć jako wodna droga transportowa, przez Odrę do Szczecina. Czynił podczas tej podróży pierwsze starania o młodych fachowców, którzy byliby się w stanie przenieść na teren Górnego Śląska i tam podjąć się zadania budowy nowoczesnego przemysłu hutniczego.
Hrabia Reden musiał mieć spory dar przekonywania, bo już na wiosnę 1793 roku, niespełna 21-letni John Baildon udaje się w podróż na Górny Śląsk z którym zwiąże całe swoje dorosłe życie. W dniu 1 lipca 1793 John Baildon przybywa do Wrocławia, we wrześniu jest w Bukowcu, aby w listopadzie 1793 stawić się w siedzibie Urzędu Górniczego w Tarnowskich Górach. W marcu 1794 r. jest w hucie Małapanew, która obchodzi 40-lat istnienia.
Z listów wiemy, że był człowiekiem bardzo energicznym i wymagającym, realizującym swoje cele z pełnym zaangażowaniem i niezwykłą energią. Z korespondencji Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu dowiadujemy się, że już wtedy był bardzo szanowany jako znakomity hutnik.
Początkowo karierę John Baildon budował w oparciu o państwowy przemysł pruski. Jeszcze przed jego przybyciem na Górny Śląsk głównym problemem technicznym było odwadnianie szybów. Istniejące już wcześniej górnictwo rud srebra i ołowiu całkowicie upadło ze względu na brak możliwości wypompowania dużych ilości wody. Dopiero wynalezienie maszyny parowej umożliwiło racjonalne rozwiązanie tego problemu. Pierwsza odwadniająca maszyna parowa została uruchomiona w styczniu 1788 roku. Rozruch pierwszej maszyny tego typu, na kontynencie europejskim, wzbudził wielką sensację i dowodził poważnego podejścia do tematu przez władze państwowe.
W latach 1786 – 1806 na całym Śląsku i hrabstwie kłodzkim, liczba kopalń węgla wzrosła z 48 do 112. Większość z nich wymagała zainstalowania maszyn odwadniających, jak i potem parowych wyciągowych. Umiejętności wykonywania maszyn parowych posiadali, w tym czasie, tylko Anglicy. Zakup takich maszyn był bardzo kosztowny – czyniono zatem starania o pozyskanie fachowców, którzy zdołają je wyprodukować na miejscu. Maszyny parowe były budowane od 1796 roku w hucie „Małapanew”, a później także w hucie w Gliwicach.
Gdy John Baildon przybywa na Śląsk nie jest jeszcze zatwierdzona lokalizacja nowej huty. Dopiero w 1794 roku król Fryderyk Wilhelm II osobiście zatwierdza plany jej budowy. John Baildon odbywa w tym czasie podróż studyjną do Anglii. W 1796 roku zamawia na zlecenie Redena maszynę wyciągową z Anglii. Przywozi wraz z nią na Śląsk swojego młodszego brata Williama – który wiąże swoje życie zawodowe i osobiste z czeskim rodem Homolasca.
W lipcu 1796 roku zostaje otwarty pierwszy na kontynencie europejskim most żelazny na rzece Strzegomce w Łazach koło Strzegomia, który został zrealizowany według projektu Johna Baildona i przez niego ustawiony.
10 listopada 1796 roku następuje uruchomienie wielkiego pieca hutniczego w Gliwicach – otrzymano płynną surówkę wykonaną na koksie. Data ta stanowi początek nowoczesnej ery produkcji żelaza na Górnym Śląsku.
Lata 1797 – 1799 przynoszą uruchamianie dalszych wydziałów huty w Gliwicach między innymi wiertarni, która umożliwiła wiercenie cylindrów dla maszyn parowych i luf armatnich. Opanowanie tej technologii umożliwiło Prusom uniezależnienie się od dostaw z Anglii.
Działalność Johna Baildona sprawiła, że 26 stycznia 1798 roku został oficjalnie przyjęty do służby państwowej. Było to dla niego jako cudzoziemca dużym wyróżnieniem.
John Baildon podejmuje prace projektowe nad budową nowej huty – „Królewskiej” w dzisiejszym Chorzowie.
Do roku 1805 John Baildon był etatowym pracownikiem w służbie państwowej.
Wojny napoleońskie docierają i na Śląsk. Klęski Prus sprawiają, że wiele projektów ulega wstrzymaniu. John Baildon wyjeżdża na Morawy do swojego brata Williama – któremu wcześniej pomagał. Baildonowie tworzą fortunę Homolacsów. John przebudowuje i uruchamia zakłady w Stepanowie. Baildonowie stają się z pracowników udziałowcami licznych przedsięwzięć. John Baildon zaprojektował rekonstrukcję wielkich pieców we Frydlandzie oraz nowy wielki piec w Czaladnie.
Dalsze zacieśnienie współpracy między Baildonami a Homolacsami nastąpiło w 1805 roku, kiedy to brat William pojął za żonę Różenę, córkę Jana Vaclava Homolacsa. Wiliam staje się współwłaścicielem hut w Benesowie w południowych Czechach – firmę nazwano Homolacs und Baildon”.
John Baildon podpisuje umowę z której wynika, że przyczyni się swoją wiedzą i doświadczeniem do uruchomienia górnictwa, produkcji surówki, walcowania i produkcji drutu we Frydlandzie w sposób, jakby pracował we własnych hutach. Jonh Baildon uzyskuje wynagrodzenie miesięczne i udział w zyskach.
John Baildon ma niewątpliwy wkład w pierwszą fazę rewolucji przemysłowej w Czechach i na Morawach. Jako pierwszy dostrzegł potencjał Ostrawy. Jednak w wyniku sporów administracyjnych nie doszło do budowy zakładów. Ostrawa mogła stać się centrum przemysłu hutniczego o 20 lat wcześniej, nim zbudowano hutę w Vitkowicach (obecnie dzielnica Ostrawy).
Analizując cały okres działalności na Śląsku, trwający ponad 50 lat, można powiedzieć, że większą cześć swojego życia John Baildon poświęcił działalności inwestycyjnej. Inwestował w hutnictwo żelaza i górnictwo: węgla kamiennego i rud cynku.
Kontakty z książętami Hohenlohe okazały się przełomowe – John Baildon zawiera umowę, z której wynika, że będzie uzyskiwał 25% zysków z każdej wspólnie zrealizowanej inwestycji. John Baildon był „tylko” dożywotnim współwłaścicielem, a po jego śmierci spadkobiercy byli zobowiązani zbyć udziały na rzecz inwestora głównego.
John Baildon żeni się w 1804 roku z Heleną Galli, córką zamożnego kupca włoskiego z Gliwic.
Szkocki inżynier staje się udziałowcem pola górniczego węgla kamiennego „Hohenlohe” w Bytkowie, kupuje udziały w najstarszej na Wełnowcu kopalni „Karolina”.
Warto przypomnieć, że istniejące do lat 90-tych XX wieku tory kolejowe przechodzące przez ulicę Chorzowską w pobliżu piekarni SPOŁEM, należały do tzw. linii „Karolina”. Kopalnia „Karolina” zaopatrywała w węgiel zbudowaną przez Johna Baildona, pierwszą w Europie walcownię blach. Wokół niej utworzono dzielnicę o nazwie Blachownia Śląska – będącą obecnie dzielnicą miasta Kędzierzyn – Koźle.
W 1805 roku podejmuje się Baildon zaprojektowania i budowy zakładu wielkopiecowego na koks w hucie „Hohenlohe” na Wełnowcu. Zostaje współwłaścicielem tejże huty – inwestuje w 1807 roku ponad 50 000 talarów. Była to niezwykle udana inwestycja Johna Baildona – tylko w roku 1814 zysk wypłacony naszemu inżynierowi wyniósł 25 800 talarów.
Huta „Hohenlohe” miała stanowić bazę surowcową dla planowanej huty przetwórczej – przyszła HUTA BAILDON.
Kolejne nadania o które John Baildon występował, dotyczące kopalń węgla:
- „Maria” nadana 1829 r.,
- „August” nadana 1834r.,
- „Alfred” nadana 1834r.,
- „Hutte” nadana 1842r.,
W 1831 roku buduje kopalnię „Waterloo” dla zaopatrzenia huty zbudowanej w Dębie; w 1839 roku uruchamia kopalnię „Artur” na cześć swojego najmłodszego syna – następnie została ona włączona do kopalni „Ferdynand” późniejsza KWK KATOWICE.
John Baildon inwestował także w rejonie Orzesza, gdyż tutaj jego żona otrzymała w spadku majątek „Bełk”. Do Baildonów należała połowa kopani „Dobra Jedność” i „Dobre Sąsiedztwo”. Kopalnia „PAX” w Bełku także należała do Baildonów. W całości do Baildonów należała kopalnia „Helena” w Czerwionce.
Wraz z książętami Hohenlohe John Baildon inwestuje w przetwórstwo cynku:
- Huta „Helena” na cześć żony,
- Huta „Friedericke”,
- Huta „August”.
Baildon dokonuje kilku udoskonaleń w procesach technologicznych wytwarzania cynku. Jego projekt pieca muflonowego zostaje opatentowany.
Należy zaznaczyć, że John Baildon osobiście wykonywał mapy pół górniczych i projekty pieców. Żaden inny inwestor, oprócz Karola Goduli, nie wykonywał tych prac osobiście. Świadczy to o wielkim zainteresowaniu podejmowanymi inwestycjami i o wszechstronnym wykształceniu.
Analizując inwestycje Johna Baildona na terenie dzisiejszych dzielnic Katowic: Wełnowca, Dębu i Załęża, można stwierdzić, że zbudowanie huty przetwórczej w Dębie w 1823 roku było uwieńczeniem całego planu inwestycyjnego – od pozyskania surowców z huty „Hohenlohe” do uzyskania własnych źródeł paliw (kopalnie „Waterloo” i „Artur”.
Teren który wybrał John Baildon pod hutę swojego imienia był niemal idealny. Bliskość wody ze stawu załęskiego i znakomite położenie komunikacyjne przy ważnych drogach. Bliskość własnych kopalń pozwoliła znacząco zredukować koszty transportu.
Gdy nastąpił wybór terenu, John Baildon utworzył spółkę z kupcem Józefem Domsem z Raciborza i dr. Vilemem Homolacsem z Frydlandu oraz kupcem Adolfem Wenzlem z Wrocławia.
Została uruchomiana prawdopodobnie w 1828 roku. Należy sądzić, że za życia Baildona huta prosperowała bardzo dobrze, co umożliwiało mu zajmowanie się innymi dziedzinami. Po śmierci Johna Baildona, syn Artur, sprzedaje hutę w 1848 roku.
Życie prywatne
Johna Baildon poślubił w 1804 roku Helenę Galli, córkę kupca włoskiego mieszkającego w Gliwicach. Małżeńswto umożliwiło Baildonowi na jeszcze większą niezależność finansową i towarzyską. Rodzina Gallich była bardzo majętna. Oprócz posiadłości w Gliwicach, posiadali także, od 1816 roku majątek w Bełku koło Orzesza wraz z kopalniami „Ludwik” i „PAX”. O pozycji i bogactwie Gallich i Baildonów świadczy fakt, że w ich majątkach zatrzymywali się najwięksi ówczesnego świata: w 1819 roku Fryderyk Wilhelm i car Aleksander I w 1820 i 1821 roku.
John Baildon lubiał przebywać w Bełku, skąd miał niedaleko do Dębu, gdzie mógł doglądać swojej huty. Do Łubnia, który nabył w 1830 roku było za daleko, a ponadto pałac został ukończony dopiero przez syna Artura w 1860 roku. Pałac ten istnieje do dzisiaj i służy miejscowej społeczności jako Dom Opieki.
W Gliwicach John Baildon rezydował w kamienicy przy Rynku numer 17.
Z żoną Heleną doczekał się 5 synów i 2 córek.
John Baildon był aktywny do ostatnich dni swojego długiego życia. Przemierzał drogi konno lub pojazdem konnym, aby odwiedzać miejsca swojej działalności. Dłuższe podróże odbywał dyliżansem pocztowym.
Zmarł w wieku 74 lat – tyle wynosi średnia długość mężczyzny w Polsce w roku 2019r. Jak na tamte lata był to wiek niezwykle dostojny. Jak sam zanotował w swoim dzienniku – pierwszego zęba stracił w wieku 71 lat. Cieszył się dobrym zdrowiem, nie stronił od odpoczynku w sanatoriach i wycieczek.
Swój dziennik prowadził po angielsku do samego końca. W dniu 1 sierpnia 1846 roku napisał „I was sick”; 2 sierpnia”very sick”; 3-go „I am very sick and Artur come from Belk”, 4 –go „as yesterday”.
5 sierpnia syn Artur napisał po niemiecku: „”Der Doctor bag mainen guten Vater Abends auf” (doktor wieczorem poddał mojego Ojca); 6 sierpnia „Er kampft immer noch” (Ojciec ciągle walczy); 7 sierpnia – Ojciec zasnął do piękniejszego życia.
John Baildon jest pochowany na Cmentarzu Zasłużonych Hutników w Gliwicach. Obecnie cmentarz jest już zadbany i niezwykle nastrojowy. Zapraszamy do nawiedzenia grobu JOHNA BAILDONA i do powspominania starych, dobrych czasów, kiedy to nasz Górny Śląsk był awangardą świata, a po I Wojnie Światowej uchodził za najnowocześniejszy okręg przemysłowy na ziemi.
WM